Fenomen serialu „Lost”

Grupa pasażerów rozbija się samolotem na bezludnej wyspie. Początkowo można by pomyśleć – motyw, jakich wiele. Na czym zatem opiera się fenomen „Zagubionych”, który to serial był hitem na całym świecie ponad 10 lat temu, ale nadal do niego widzowie wracają?

Po pierwsze, wyspa wcale nie była taka bezludna. Po drugie, rozbitkowie tworzą ze sobą relacje. Raz gorsze, raz lepsze. Zawiązują przyjaźnie, znajdują w sobie wrogów. Spiskują, walczą o władzę, ale i o przetrwanie. Mnóstwo osób umiera lub zostaje zamordowanych. Konspiracje, wojenki, układy. W dodatku na horyzoncie pojawiają się wrogowie. W bardzo różnych odsłonach. Muszą z nimi walczyć.

Serial swego czasu podbił świat i był jednym z lepszych wyprodukowanych w XXI wieku. Sześć sezonów, z czego pierwsze dwa bardziej realistyczne. Z każdym kolejnym odcinkiem pojawiało się więcej wątków fantastycznych, co jednak wcale nie czyniło tej serii gorszą. Oczywiście, opinie są podzielone, krytyki też nie zabrakło, jednak „Lost” do dzisiaj jest serialem, do którego chętnie się wraca.

Jedną z bardziej rozpoznawalnych twarzy „Zagubionych” była Evangeline Lilly, aktorka, która później zagrała m.in. Elfa Taurielę w Hobbicie, Avengersach czy Ant-Manie. Dwie główne role męskie należały do Jacka i Locke’a. Tego pierwszego zagrał Matthew Fox, a drugiego Terry O’Quinn. W ich wypadku inne role filmowe są mniej znaczące. Intryga i spektakl, które tworzyli w serialu, były jednak nie do przecenienia.

Serial zdobył liczne nagrody, w tym Złoty Glob. Jego reżyserem był J.J. Abrams, który nowe części Gwiezdnych Wojen: „Przebudzenie Mocy” oraz „Skywalker. Odrodzenie”.